Enjoy ^^
_________
- Teraz
będziesz jaguarem.
Niezbyt
dobrze go zrozumiał. Dopiero co zakończył życie jako
osiemdziesięciosześcioletnia staruszka i miał wrażenie, że jeszcze nie
wszystkie zdolności umysłowe wróciły do normy po tak długim okresie niezbyt
intensywnej eksploatacji.
Ostatnie
cztery lata spędził na szpitalnym łóżku, patrząc w sufit, dając się myć, obracać
i podłączać do różnych rzeczy. Był nieco zmęczony i uważał, że wpakowywanie go
w żywot dzikiego kota jest słabym żartem. Był przecież grzeczną, ułożoną córką,
wierną, posłuszną żoną i niekłopotliwą pacjentką. Zasługiwał na coś lepszego i gdy sunął
świetlistym korytarzem mentalnie ślinił się na myśl o czymś, co byłoby po
prostu super.
Nie chciał
być drapieżnikiem. Kiedyś był mrówką i wspomnienia były nieco traumatyczne, bo
zeżarł osę, w której jego mama mrówka złożyła setki jajeczek.
ON miał
jednak poczucie humoru. I lubił metafory. I wyzwania. Zrobienie z niego jaguara
po latach bycia życiową ofiarą podporządkowaną małomiasteczkowym zasadom rodem
z XIX wieku było kolejnym projektem wartym zrealizowania.
Za dobre,
nudne, szare i żenujące życie uczynił go Kaiem. Jego losy skrzyżował z tymi,
których poprzednie wcielenia także prowadziły swoje żałosne, nieinteresujące
nikogo życia.
**
- Piszą, że
zaszły w ciążę – wymruczał z zadowoleniem Kai do monitora. Uśmiechnął się też do
niego. Bardzo szybko nauczył się reagować wdzięcznym uśmiechem na wszystko, co sprawiało
lub mogło sprawić mu radość. Albo też okazywało bezgraniczne uwielbienie tak
wspaniałemu stworzeniu jakim był. Zadowolenie pojawiało się za każdym razem,
gdy śledził poczynania fanek w Internecie.
Kai był
niesamowity. Nie, nie osiągnął tego przez kursy samopoznania, psychologa, czy
rozpaczliwe wmawianie swojemu odbiciu co rano, że jest wartościowym, wyjątkowym
człowiekiem. Urodził się taki. Urodził się jaguarem wśród szarych myszy.
Doskonale wiedział, że była to zasługa lat, które przeżył jako kobieta
posłuszna drobnomieszczańskim moralnym regułom. Słuchanie ojca, skrupulatna
nauka prowadzenia domu, dotykanie miejsc intymnych tylko przy obowiązkowej
kąpieli (z zamkniętymi oczami), zawsze przedkładanie dobra innych nad swoje.
Zasad było kiedyś mnóstwo, były niezliczone, ale sumienie zawsze potrafiło przywołać
go do porządku – czyli do umartwiania się na całej linii. O dziwo, pamiętał o
tamtym wcieleniu i chociaż czasem nawiedzały go demony przeszłości – na
przykład nieuzasadnione dylematy wynikające z obciążonej pamięci, takie jak czy
powinien stać, czy usiąść na sedesie przy robieniu siusiu – uporał się z nimi.
Był zbyt zajęty robieniem zajebistych rzeczy, by przejmować się podobnymi
drobiazgami. Odbierał swoją nagrodę i zamierzał dobrze wykorzystać każdy jej
element, sycąc swoje ego, karmiąc zmysły zachwytem, którym każdy go obsypywał.
Kai nikomu
nie wciskał, ze reinkarnacja to prawda. Było to w jego mniemaniu zbyteczne.
Dodatkowo uważał, że gdyby komuś o tym powiedział, choćby zasugerował istnienie
podobnego metafizycznego procesu – zostałby w jakiś przykry sposób uśmiercony i
znów wylądował w przykrym wcieleniu. Teraz za dobrze się bawił, niepotrzebne
było mu poczucie misji nawrócenia kogokolwiekś.
Nie zdawał
sobie sprawy, że w tym samym otoczeniu znajduje się osoba, która również
pamięta o rzeczach, które powinny pozostać poza jej zasięgiem.
**
- On jest
naprawdę pierdolnięty- powiedział sceptycznie Anioł Stróż Suho, gdy Kai wesoło
przewijał stronę, czytając kolejne komentarze, który w swej treści dawały upust erotycznej energii wzbudzonej
przez niego.
- Cśśś –
syknął Suho, znów się zapominając. Szybko zamaskował te dźwięki kaszlem,
patrzył jednak cały czas w stronę niepożądanego towarzysza.
- No co? Ty
też jesteś walnięty, że mnie widzisz – Anioł Stróż wzruszył świetlistymi ramionami
i rozprostował skrzydła, paskudnie się uśmiechając. Jak zwykle prowokował
swojego podopiecznego, głaszcząc piórkami Baekhyuna po twarzy. Ten oczywiście
niczego nie czuł, ale serce Suho bębniło w jego klatce piersiowej ze
zdenerwowania. A jeżeli ktoś odkryje .
Będę skończony. Nareszcie mam prawdziwych przyjaciół, a ten nie chce odejść.
Idź sobie. Idź. Iiiidź!
- Każdy tu ma
ostro nasrane w głowie – świetlista postać zwinęła skrzydła i westchnąwszy
patrzyła jak koledzy starają się uratować bladego, zlanego zimnym potem Suho od
stracenia przytomności.
**
- Czy ty naprawdę
nie możesz kolegować się z innymi aniołami stróżami?! – wrzasnął Suho. Dziko
machał rękoma, próbując podkreślić wagę swoich racji, jednak reszta EXO-K
musiała zadowolić się tylko podsłuchiwaniem, gdyż drzwi nie miały ani okienka
ani nawet dużej dziurki od klucza, by móc pooglądać to przedstawienie. Zresztą
chyba żaden z nich nie chciał patrzeć na zrozpaczonego przyjaciela, który wpada
w histerię w pustym pokoju i wrzeszczy do niewidzialnych aniołów stróżów.
- One w ogóle
istnieją? – zapytał szeptem D.O, ale zaraz został uciszony.
- Jestem po
prostu samotny – mruknął Anioł Stróż Suho, siedząc w skromnej, potulnej pozycji na łóżku swojego
podopiecznego. Udawał zawstydzenie, bo to zawsze zmiękczało tę śmieszną
istotkę, którą miał się zajmować – Ty też byłeś samotny i dlatego jesteśmy
razem… - Suho aż zatrząsł się na widok miny swojego nieustannego towarzysza,
bo ten teraz uśmiechał się, z
przymkniętymi oczami, nadając swojej twarzy melancholijny wyraz. Wspomnienia
dawnych lat, dawnych wcieleń, chwil,
rozrywały serce Suho na kawałki. Znów
został uwiedziony, oczarowany, jego Anioł znów dawał mu poczucie totalnego,
nieskończonego zrozumienia.
- Także
jesteś czasami samotny, prawda? Nikt cię nie rozumie. Nikt nie wie, co
przeżyłeś… - wysłannik niebios podszedł do chłopaka. Złapał go za rękę, która
przyłożył sobie do gładkiego, lekko jaśniejącego, ciepłego policzka – Ty i ja,
Suho. Rozumiemy się bez granic. Pamiętamy wszystko razem. Ja jestem w twoim sercu,
tworzę je. Ty jesteś w moim i także składasz się na jego część…
- N-nie
możesz molestować skrzydłami moich przyjaciół! – rzucił z pretensją, jednak
jego złość, opór i żal słabły. Byli sobie przeznaczeni. Przynależeli do siebie…
Mógł puścić w niepamięć te wszystkie momenty, gdy Anioł Stróż koniuszkami
skrzydeł macał rozporki i tyłki każdemu z obu grup.
EXO-K
wstrzymało oddechy, tylko Kai uśmiechnął się z rozmarzeniem.
- Myślicie,
że marzy o tym, by mnie rozebrać i pieścić piórkami? Och jak niegrzecznie! –
zachichotał.
W pokoju
trwała jednak poważniejsza rozmowa. Niestety, pozostali śmiertelni byli w
stanie usłyszeć jedynie urywany monolog przyjaciela.
- Tylko
czasami próbuję cię rozbawić, źle rozumiesz moje intencje… - Anioł Stróż
uśmiechnął się, mrużąc swoje oczy. Znów mu się udało. Był zadowolony, jeszcze
kilka miesięcy i spokojnie będą przeżywali powtórkę z rozrywki.
Suho wpadł w
błędny reinkarnacyjny krąg. Każde jego nowe życie kończyło się samobójstwem z
powodu niezrozumienia otoczenia. Był osamotniony, uważano go za ofiarę losu i
dziwaka. Żył bardziej w świecie fantazji niż rzeczywistości. Kreował sobie
wymyślonych przyjaciół, a od jakichś siedemnastu wcieleń jedyną istotą zdolną
go zrozumieć była personifikacja siły opiekuńczej w postaci Anioła Stróża. Ten
jednak nie spełniał swojej roli, nie zachęcał go do nawiązywania relacji
międzyludzkich. Wręcz przeciwnie, utwierdzał Suho w przekonaniu, że są samotni,
niezrozumiani (Anioł Stróż także miał problemy z innymi skrzydlatymi posłańcami
niebios, jak twierdził przez trudny charakter) i skazani na siebie.
Suho w każdym
nowym życiu popełniał samobójstwo, nie mogąc wytłumaczyć otoczeniu swojej
miłości do przyjaciela. W poprzednich życiach zawsze dochodził do wniosku, ze
nastąpił moment „aby udowodnić im, ze istniejesz”. Reakcje skłaniały go za
każdym razem do znalezienia sznura czy odpowiedniej porcji tabletek.
- Wiesz –
mruknął Suho, patrząc na świetlistą postać – Myślę, że im mogę zaufać. Mogę o
tobie opowiedzieć. Muszą mnie zrozumieć.
- No
nareszcie, kurwa – Baekhyun zmrużył oczy, przyciskając szklankę do drzwi
mocniej, jakby mógł sobie tym sposobem podregulować dźwięk.
- Jesteś
pewny? – zapytał Anioł. Coraz trudniej było mu zgrywać troskliwego, cały trząsł
się od ukrywanej radości i ekscytacji. Już nie mógł się doczekać. Doprowadzanie
swojego podopiecznego do samobójstwa było pyszną zabawą, zwłaszcza, ze Suho nie
zdawał sobie sprawy z toksyczności ich związku – Już nie mogę się doczekać! –
roześmiał się wesoło, ściskając mocniej dłoń lidera – Oni na pewno zrozumieją…
Nie ma innej opcji, moje dziecię.
O tak, tak bardzo kocham tego ficka, że umieram! Czekam na jego kontynuację! BARDZO CZEKAM!
OdpowiedzUsuń<3
NO NAJLEPIEEEEEEEJ, ten różowy layout to ja płaczę XD Tak godnie, mehehehe xDDD SZCZUJ DŁUGO, CELEBRACJA DOBRYM POCZĄTKIEM NAJLEPSZA XDDDD
OdpowiedzUsuńJA TU WIDZE FANÓW JUŻ NA DYWANACH KLĘCZĄ
OdpowiedzUsuńo.O
OdpowiedzUsuńo.O
Paczę, Buffalo miała bodajże w polecanych Twojego bloga, no a patrząc na jej twory zdecydowałam, że i to nie może być gorsze..
Czytam początek i tak się zastanawiam, co to kurka wodna jest? o lol... zryło mi banię jak nie wiem co! *_* nie ma co idę czytać dalej .. ;D
http://wposzukiwaniuszczescia-yaoi.blogspot.com/
J.