**
Ze względu na
to, że wszyscy podejrzewali u Baekhyuna lekki wstrząs mózgu (bredził) ich
wspólna próba została odwołana. Problemem było jednak nakłonienie
poszkodowanego do samodzielnego opuszczenia budynku i pojechania do szpitala,
gdyż ten szarpał się i twierdził, że z jego głową jest zupełnie w porządku, po
prostu pamięta swoje poprzednie wcielenie.
- Z konia
spadłeś? – zapytał go Kris, marszcząc brwi.
- Nie, z
Laya, jest pierdolonym jednorożcem…
Wszyscy
spojrzeli po sobie z powątpiewaniem, Lay wzruszył ramionami w geście
oznaczającym „Nie mam pojęcia, czemu ja?”. Jedynie Sehun i Luhan wyglądali na
bardziej przerażonych niż zaskoczonych bredzeniem przyjaciela. Nie mieli też odwagi
spojrzeć na głaskanego przed chwilą cudownego jednorożca. Sami nie do końca
wierzyli w to, co stało się przed chwilą i raczej woleli nie uświadamiać innych
członków exo o zajściu przed momentem. W spotkaniu z jednorożcem było coś
niezwykle intymnego. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy Baekhyunowi, nawet
jeżeli panele podłogi były pełne dziur i pęknięć pozostawionych przez coś
poruszającego się o czterech mocnych kończynach zakończonych diamentowymi
kopytami. Nawet jeżeli wgłębienia przypominały powierzchnię pooraną przez deszcz meteorytów... Lay wydawał się być mało baśniowym członkiem exo.
- Może cię
uśpią w tym szpitalu – Chen zacisnął nerwowo szczęki. „Poprzednie wcielenie”?
Nie, to nie mogła być prawda, już widział te wieczorki, gdy wszyscy chichoczą
opowiadając sobie zabawne historyjki i anegdotki mające źródło w ich
poprzednich wcieleniach, a on siedzi i psuje atmosferę własną opowieścią o tym,
jak tęsknił do rodzinnej wioski. Tak, bardzo często z melancholią podchodził do
rodzinnych świąt podczas których organizowane były fantastyczne rytualne tańce
i nocne śpiewanie pieśni, które miały odstraszyć złe demony. Jako niewolnik nie
mógł już w tym dłużej uczestniczyć – cały rok był praca u boku swojego króla,
bez świąt, bez urlopu, bez wytchnienia.
Nikt jednak
nie zwrócił uwagi na ten komentarz.
- Powinniśmy,
Baekhyunie. Wszystko ci się pomieszało.
- Nic mi się
kurwa nie pomieszało, Я прекрасно знаю, что я говорю!
- Kaftan –
zawyrokował Chen. Jedna rzecz, która byłaby w stanie poprawic mu humor to świadomość, że któryś z nich (Kai lub Baekhyun) był w przeszłości testerem szczotek do sedesów.
Chanyeol
uśmiechnął się jednak pogodnie. Baekhyun nie wyglądał na chorego czy
uszkodzonego; Hapy Virus znał go zbyt
dobrze, by mógł przeoczyć jakiś objaw choroby. Jego Hyunnie miał po prostu
jakiś dziwaczny sen, przecież został dłużej w łóżku… Chłopak wyciągnął ramiona
i zebrał swoja kruszynę z podłogi, starając się nie odsłaniać przez
przyjaciółmi długich, jasnych ud Baekhyuna.
- Я хочу
спать – oznajmił Baekhyun, zaplatając ręce na karku Chanyeola, patrząc mu w oczy
– шлюха.
**
- Kai. Kai.
Kai! Wyjth już z thego letargu! – Sehun wykorzystał fakt, ze ich dzisiejsza
próba została odwołana. Ich menedżer stwierdził, że dzisiaj są zbyt zmęczeni i
rozkojarzeni, by cokolwiek mogło im wyjść. Dostali dzień wolnego, jednak chyba
nie była to najlepiej wybrana strategia, ponieważ mogli swobodnie porozmawiać.
A to w ich przypadku, mogło stworzyć nowe komplikacje.
Kai spojrzał
na młodszego przyjaciela, jednak nie odezwał się. Szary z nerwów leżał na
łóżku, nadal kurczowo zaciskając ręce na jego krawędzi. Potwierdzeniem wysiłku
jaki w to wkładał mogły być też jego zaciśnięte szczęki i sine, pomarszczone
wargi. Nagłe lęk przed poruszaniem się, nie daj Boże upadkiem czy potknięciem
odbierał mu zmysły. Musiał pozostać nieporuszony.
Sehun
potrząsnął jego ramionami, jednak nie przyniosło to żadnego efektu. Spojrzał w
szeroko otwarte oczy przyjaciela i westchnął, kręcąc głową. Trudno, musiał to
komuś wyznać, czy ten ktoś był przytomny, czy właśnie przezywał udar mózgu.
- Kai, dzieje
thię coth dziwnego! – chłopak nadal był rozgorączkowany – Chyba pamiętham thoje
poprzednie wcielenie, a to wthytko dlatego bo głathkałem Laya, który jetht tak
naprawdę jednorożcem, dath wiarę? Nie mogę powiedzieth o tym Luhanowi… - znów
zajrzał mu w oczy, robiąc bardzo poważną minę, co strasznie kontrastowało ze
słowotokiem, który znów wypływał mu z ust – Nie mogę, to jetht zbyth poniżające… Ale komuth muthę! Nie mogę
żyth z tym tham! Pamiętham… pamiętam tyle rzeczy… - zaczął swoją dramatyczną
historię; jego opowieść była urywana, Sehun momentami musiał trzymać mocno rękę
Kaia, by jakoś się uspokoić i móc kontynuować.
Mówił długo o
tym, co kiedyś przeżył.
Chociaż jego
życie nie wydawało się specjalnie długie to teraz w jego psychice czuł ciężar
tamtych doświadczeń.
Pamiętał
silne dłonie, które go ugniatały. Miażdżyły, dominowały swoją obecnością, swoim
naciskiem, dręczyły jego całe jestestwo. A on nie mógł nawet krzyknąć, nie był
w stanie, jego kondycja mu na to nie pozwalała. Wciśnięto w niego jakąś dziwną substancję,
która rozlała się w jego wnętrzu, rozpychając go niesamowicie od środka,
boleśnie, rozgaszczając się bez litości dla jego ciała. Potem pamiętał paskudne
gorąco, paraliżujące, opatulające całą jego powierzchnię niczym płonące
ubranie… Cierpiał w milczeniu, nawet gdy jego został rzucony na papierowy
ręcznik, który miał wchłonąć tłuszcz, którym ociekał. Następnie nastąpiła
najgorsza część. Wylali na niego lepką, półprzezroczystą, białą substancję,
która tężała i zastygała z każdą minutą, stanowiąc wątpliwa dla niego ozdobę.
Pokryła go niemal całego, a on nie mógł nic z tym zrobić. Zupełnie nic.
Czekał. Nie
umiał określić czasu, chyba nie znał wtedy tego pojęcia. Wspominanie tego było
takie… dziwne… Nienaturalne. Nie pasowało do niego, czuł straszny mętlik w
głowie, gdy próbował odszyfrować uczucia, jakich wtedy doświadczał. Najbardziej
dotkliwe było rozrywanie w wilgoci, które zakończyło jego życie. Rozszarpany,
zmiażdżony, pokryty wilgocią zmieszaną z dziwną białą substancja zniknął,
rozpłynął się w kwasie.
Po
opowiedzeniu tego wszystkiego Sehun zrobił długa pauzę. Kai nie trzymał się już
łóżka tak kurczowo. Historia zdawała się zrobić na nim ogromne wrażenie,
poluzowała nawet jego wymuszony przez strach szczękościsk. Młodszy chłopak nie
zdawał się już jednak widzieć, że przyjaciel przez niego obniżył swoją
obronność wobec niewyjaśnionych teleportacji.
- Rozumith
już Kai? Rozumieth? Jak ja mam z tym żyth?! Kiedyth… Kiedyth byłem pączkiem!
Kai już w
ogóle nie wciskał się w materac. Wytrzeszczał za to oczy.
**
- Tao,
pójdźmy na zakupy.
Słowa te w
uszach młodego Chińczyka brzmiały wspaniale niczym punkt kulminacyjny jakiejś
sławnej symfonii. Były sensem, nosiły w sobie ładunek o mocy, która niemal
rozsadziła serce Tao ekscytacją.
Zakupy. Z
Krisem.
„O tak,
liderze” miał zamiar ochotę wykrzyknąć. „O dzięki ci, jesteś taki szlachetny” było jego kolejnym
pomysłem. „Pozwól mi ponieść twoje siaty” – także tę frazę chciał rpzeslizgnął
płynnie i gładko po języku. Jednak był tak porażony, że jedynie kretyński uśmiech
rozlał mu się po twarzy i jedyne co był w stanie wykrztusić to krótkie „tak”.
- Wspaniale,
Tao. Przygotuj się do wyjścia. Za pół godziny opuścimy ten budynek.
- Tak,
duizghang!
Wybrał go.
Wybrał go, wybrał go, wybrał gooo~ Tao miał ochotę tańczyć, śpiewać i dokarmiać
bezdomne zwierzęta; rozsadzała go niepohamowana radość.
Walczył sam
ze sobą. Bardzo pragnął ubrać swoje najlepsze ciuchy, by godnie prezentować się
u boku Krisa ale z drugiej strony nie chciał, by fanki zakłócały jego wyjątkowe
wyjście z duizhangiem. Intymność czy wizerunek? Wybrał to pierwsze, będzie mógł
dłużej cieszyć się tym wyjątkowym wydarzeniem. Sam na sam, ramię w ramię... Tao aż telepało z podniecenia.
**
chciałabym takiego pączusia jak Sehun...
OdpowiedzUsuńSehun.... pączkiem..... pączkiem....... a efwuijdogufijnmdskoirfieusrhfz PĄCZKIEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTu taka pełna ekspresji opowieść i nagle pączek.... w życiu bym o pączku nie pomyślała. DLACZEGO SEHUN JEST PĄCZKIEM? OMG XDDD
OdpowiedzUsuńKurwa mać błagam Collie miałam przeczytać again i napisać coś mądrego, ale nie byłam w stanie......
OdpowiedzUsuńPĄCZEK?! SERIOUSLY?!!!!!!???!?!!? taki wstęp, cholera, wyobrażam sobie co się musiało z nim dziać, holy krisus D: a tu BYŁEM PĄCZKIEM! XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD no chyba jebłam ostro xDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuń