**
- Jej, znowu
masz porannego drągala! Tym razem lepiej go ukryj, bo Sehun robi fotki każdemu
namiotowi, jaki przydarza ci się mieć! – Anioł Stróż Suho przyglądał się
swojemu podopiecznemu z góry. Stał nad łóżkiem lidera, z rękami spleconymi na
piersi i cmokał, okazując swoją dezaprobatę – Nigdy nie nauczysz się pilnować
interesu prawda? – zapytał ze współczuciem, szeleszcząc niematerialnymi
sztywnymi piórami u skrzydeł.
Suho
zaczerwienił się i próbował przygładzić ręką wystający element własnej
anatomii.
- Nie spinaj
dupska, żartowałem – rzucił ze swobodą anioł, z impetem siadając na materacu,
energicznie robiąc sobie miejsce tyłkiem, przesuwając Suho pod ścianę –Taki
mały żarcik na rozluźnienie, zanim przejdę do poważniejszych rzeczy. Zdajesz
sobie sprawę, ze nikt ci nie wierzy, co? Że nikt nie wierzy we mnie, w cząstkę
twojej duszy? – jego ton głosu nagle obniżył się znacznie, szczupłe ręce
otoczone miękkim, jasnym światłem gestykulowały żywo, dramatycznie w powietrzu,
pozostawiając w przestrzeni jasne smugi, które zanikały miarowo – Może tym
samym nie wierzą w ciebie…
Suho zwątpił
w życie. Anioł Stróż miał rację. To działo się znowu. Gdy tylko pozwolił sobie
na chwileczkę szczerości członkowie EXO-K znacząco się od niego zdystansowali.
Jakby był brudny… Skalany, jakby posiadaczem swojego duchowego opiekuna można
się było zarazić.
- Jesteś
bardzo samotny… prawda? Nie mogę ci dać tego, co może dać ci prawdziwa
przyjaźń… między kreacjami ludzkimi. Nie jestem… odpowiedni…
- Nie mów
tak! – zaprzeczył szeptem Suho, jego głos brzmiał nagląco, jakby karcił swojego
jedynego w pełni rozumiejącego go towarzysza za ten objaw zwątpienia w siłę ich
relacji – Jesteś… znaczysz dla mnie bardzo wiele…
- Dobrze
wiesz, ze zostałeś powołany w takiej postaci po to, by żyć w ich świecie. Nie
możemy tak we dwoje zawisnąć między naszymi światami… Ja… ja i ty… Znów… znów
nam się nie udało.
Suho zagryzł
wargę. Nie był takiego samego zdania. Chciał spróbować po raz kolejny wyjaśnić
przyjaciołom z grupy niezwykłe zjawisko, w jakim brał udział. W końcu jeszcze
nie omijali go wzrokiem… po prostu na razie są zszokowani. No tak, im nigdy nie
towarzyszyły skrzydlate postacie, które wyglądały zupełnie jak oni.
- Ja…
spróbuję jeszcze raz. Wierzę w siłę ich przyjaźni… Ale wiem na pewno, ze gdy mi
się nie uda –Suho odnalazł ciepłą dłoń Anioła Stróża na pościeli. Zacisnął na
niej palce i zaczął głaskać kciukiem jej grzbiet – To spróbujemy na nowo. Być
szczęśliwi. Osobno… Albo i znaleźć receptę na życie razem. W innym życiu. Dobrze, mój drogi?
Anioł Stróż
podarował mu jeden z najbardziej kojących uśmiechów.
- Wszystko,
co zaproponujesz, mój wspaniały.
Ja pierdholę.
Lider ma thnów erekcję i gada jakieś romantyczne bhthury tho thoih wymythlonych
przyjaciół… , pomyślał Sehun, leżąc niespełna 3 metry obok, wpatrując się z
paniką w białą ścianę. Jethem thwiathkiem planowania thamobójthwa.
**
- Lubicie to,
suki – wydyszał Kai do monitora. Nisko pochylony nad laptopem, raczej, co było
dla niego niepodobne, zgarbiony, naciskał w trzysekundowych odstępach klawisz
F5. Mrużył oczy, łaknąc coraz więcej pochwał; fanki nie tylko doceniały to, że
bohaterem jego fika z gatunku „artist&you” jest właśnie Kai; doceniały
także jego niesamowite zdolności pisarskie.
- Gdybym
kolekcjonował jajniki to waszymi mógłbym obkleić sobie cały pokój – syknął.
Trochę z internetowego sloganu przeszło i do jego języka.
- Co to
jajniki. Co robisz.
Kai
podskoczył na krześle, nagle czując na sobie WZROK. Jego zgrabne palce
przesunęły się z przycisku F5 na power; jego osobisty komputer zgasł, kryjąc za
czernią całe trybuny fanek kibicujących Fantazyjnej_fanfikowiczce w spisywaniu
historii ich życia.
Odwrócił się,
przyjmując bardziej wyluzowaną pozę. Uch, D.O.
Kai szczycił się umiejętnością radzenia sobie
z debilami. Z reguły wszyscy usuwali mu się z drogi, by nie wypadać przy nim
jeszcze gorzej niż zwykle. Ale z nim było inaczej. Był to typ niebezpieczny i
dziwny; rozbrajał słodkością dziecka we mgle, by zaraz zmienić się w
spostrzegawczego i błyskotliwego chłopaka. Usypiał czujność swoją ciasną wiedzą
o świecie, by zaraz zadziwić trafną uwagą. Nikt tak naprawdę nigdy nie dotarł
do tego, co Kyungsoo myśli naprawdę. Nie było nawet wiadomo jak on myśli, bo
wszystko zdawało się go pochłaniać totalnie i do końca, jakby angażował
wszystkie zmysły do pojmowania świata. Co zawodziło na dłuższą metę, bo D.O.
zdawał się być totalnie rozproszony przez nadmiar bodźców. Kiedy jednak
uzbierał sobie wszystko do kupy i udało mu się wyciągnąć wniosek, był on zawsze
na tyle dopracowany i przemyślany, że wzbudzało to u innych lęk. I wahanie. I
naturalną reakcję obronną – ucieczkę przed zwyrodniałym osobnikiem w stadzie.
Kai wiedział,
że nie jest tak inteligentny jak reszta. Jednak z reguły nie musiał mówić zbyt
wiele, by wszyscy mentalnie padali przed nim na kolana. Wystarczyło pokręcić
tyłeczkiem, a najbardziej debilny tekst był odbierany jako potencjalna
kandydatura do konkursu krasomówczego.
D.O. zdawał
się nie istnieć w podobnych kategoriach. Kai starał się być więc uprzejmy i
miły, jak opiekunka w domu dla niepełnosprawnych. Dostosować siebie do tego
niezwykłego pacjenta, bo w druga stronę jest to przecież niemożliwe.
- Coś
mówiłeś, Kyungsoo?
- Jajniki. Co
są one w Internetach.
- Taki tam
nowy okrzyk na moją cześć – Kai uznał, że to naprawdę dobra odpowiedź. Przylepił
sobie do koszulki naklejkę z napisem „dyplomata miesiąca”, oczywiście jedynie w
wyobraźni.
- Nie na moją
– w głosie kolegi było słychać szczery smutek, jednak Kai nie był Luhanem, by
współczuć każdemu jego skromnej egzystencji. D.O. był mało popularny, ale mówi
się trudno.
- Nie, nie na
twoją.
- To nic. Ja
kocham Kaia. Kaiową cześć.
Szczupłe ramiona Kyungsoo wystrzeliły w
kierunku Kaia. Śmiesznie i niezgrabnie zawisł nad siedzącym Kaiem, zaczepiając
się rękoma o niego tak, jak mała małpka mogłaby objąć małpią mamę.
Fantazyjna_fanfikowiczka poklepała kolegę do plecach, gdy ten przylgnął do niej
swoim drobnym ciałem, szukając w mięsie Kaia komfortu i ochrony.
„Mięso Kaia
zawsze ciepłe i dobre”, tak zwykł powtarzać sobie D.O., gdy coś wprawiało go w
zadumę, smutek czy melancholię. Zawsze gdy Kyungsoo odczuwał w swoim małym
światku zbyt wiele rzeczy, wydarzeń, emocji, w prostactwie Kaia wyrażonym przez
jego muskularne ciało, znajdował ukojenie.
Nawet tak wyzuta z empatii istota jak Dancing
Machine zauważyła, że główny wokalista jest zmartwiony i przestraszony. Nie
przytulał się bowiem do niego, gdy był w innym stanie.
- No już, już
– pogłaskał go po włosach, ciesząc się, że wspólnie, grupowo nauczyli
przyjaciela zamykać usta tak, by się nie ślinił – Przestraszyłeś się, tak?
- Tak, bo
Suho.
Ach. No tak,
jeszcze i to…
Kai
westchnął, pieszcząc delikatnie czubkami palców spięty kark przyjaciela, niemal
bezwiednie starając się odstresować go za pomocą swojego cudownego dotyku.
**
- Nie
podobasz mi się ostatnio – Chanyeol zamknął oczy, gdy usłyszał ten obniżony,
trącający pretensją głos tuż nad swoim uchem. Próbował odprężyć się pod
dotykiem Baekhyuna, który teraz przesuwał swoje wilgotne usta po kręgach
szyjnych młodszego chłopaka, całując punkt po punkcie każda kostkę skrytą pod
skórą – Straciłeś całą swoją iskrę, Yeollie – przy jego uchu znów zadźwięczała
ta sama nuta pełna nagany. Chłopak już miał się jakoś usprawiedliwić, może
odpowiedzieć, ale zamiast artykułowanego zdania z jego ust wydostał się
przeciągły syk, gdy zęby jego szczęścia zagłębiły się w jego ciele.
Akurat w
momencie, gdy miał się poskarżyć, ze pieszczota zmienia się w uciążliwą, bolące
miejsce zostało nakryte wilgotnym językiem, który miękko nacisnął zaczerwioną
skórę.
- Nie
zamierzasz odpowiedzieć, Yeollie? – raper otworzył oczy, by zerknąć w dół.
Drobne dłonie Baekhyuna wsunęły się pod jego koszulkę, szczupłe palce zaczęły
głaskać jego klatkę piersiową, nie omijając sutków. Słodki mały dręczyciel,
pomyślał Chanyeol, odchylając głowę do tyłu, opierając ją o ramię starszego
chłopaka.
Słodki pojeb,
przeleciało mu przez głowę, gdy Baekhyun wbił swoje wypielęgnowane paznokcie w
najwrażliwszą skórę.
Przyzwyczajony
do jego gierek nawet nie jęknął, po prostu odwrócił się w jego stronę.
Zniecierpliwiony, o tak, Chanyeol bardzo dobrze wiedział, że Baek nienawidzi
inicjować czegokolwiek, bo to dla niego oznaka, że przestał być pożądany i
interesujący. Jego pieszczoty, gdy domagał i dopominał się seksu przypominały
zaloty kanibala. Jednak póki ten nie zamierzał odgryźć mu głowy po wszystkim,
Chanyeol mógł to zaakceptować.
- Wszystko
jest w porządku – pocałował wargi wygięte w grymasie niezadowolenia. Paznokcie
znów znalazły swoje miejsce w skórze rapera, tym razem na policzku. Chanyeol
już niemal nie zwrócił na to uwagi, sięgając rękoma do zapięcia spodni
Baekyuna.
- Pokaż mi,
jak bardzo chcesz, żeby było w porządku, Yeol.
Ech, mały
skubaniec. Jeżeli akurat nie rzucał kurwami na prawo i lewo to domagał się,
delikatnie mówiąc, bardzo namiętnego i intensywnego zbliżenia. Chanyeol owszem,
lubił podobne klimaty, wszystkie te scenki, kabaretki i burdelowe zachowanie,
boa z piór w dziwnych miejscach, owszem. Baekhyun miał świra na tym punkcie,
zresztą jak na punkcie wszystkiego co można by było określić jako wykurwiste.
Jednak teraz, cały czas, gdy starał się
zaspokoić swoje szczęście, z tym całym szarpaniem za włosy, związywaniem i
licytowaniem się, kto jest czyj i jakie to mu daje prawa nie mógł skupić się na
potrzebach tego małego narwańca. Ciągle, oczyma wyobraźni widział Anioła Stróża
Suho, który stoi mu nad uchem i rzuca komentarzami w stylu „jeny co robisz”.
- Kurwa,
dzisiaj faktycznie pipa z ciebie - mruknął Baekhyun, gdy młodszy chłopak nie
mógł uporać się z bielizną wkręconą w zamek jeansów – Weź sobie odpuść, bo już
mi opadł… A tak serio, to coś się dzieje? Dupnie, jak nie dasz rady na dłuższa
metę, sam wiesz.
- Wiem – Chanyeol
w końcu dał za wygraną, odwracając wzrok – ale coś się wydaje być bardzo nie
tak.
- Coś poza
twoim apetytem na mnie?
-
Baekhyunnie…
- No co,
jeżeli myślisz, że uwielbiam sobie zwalać…
Chanyeol
przejechał sobie ręką po twarzy. Jak ostatecznie pozbyć się halucynacji Suho, które
zaczynały wdzierać się w życia innych ludzi?
**
Kocham Baekhyuna.... Serio. Przez Twoje opowiadanie mam wrażenie, że on serio taki jest. xD TO TAK BARDZO DO NIEGO PASUJE.
OdpowiedzUsuńBaekYeol tutaj boscy! Ta scena tutaj boska! KaiSoo tutaj boskie! Sehun tutaj boski i Suho tutaj boski. Wszystko takie boskie. ;__;
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem co Ty zrobiłaś z Kyungsoo, ale staram się xDDDDDDDDDDDDDD Kocham to i wiesz o tym, czekam aż inni docenią T_T
OdpowiedzUsuńAnioł Stróż podarował mu jeden z najbardziej kojących uśmiechów. - TAK BARDZO WYJE SKORO TA SAMA MORDA SUHO XSDOFASHOFIHDSI;OFAS // BOOOOOOOOŻE KAI ODSWIEZAJACY KURDSAFDSFASIODFDSH A BOŻEEE XDDDDDDDD poplakalam sie xDDDD // BAEKYEOL KONIEC WYCHODZEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!sdfadsfdsaf
OdpowiedzUsuń