04 października 2012

Jaguar i inne chłopaki cz. 10


Wiem, że krótko i nie za często, ale regularne! (jeszcze)

**
Tao strasznie ucieszył się, widząc, że Baek nie śpi. Zaproszony, usiadł na brzegu jego łóżka i niemal natychmiast chwycił róg kołdry, aby solidnie go pomiętosić, dając upust swojemu zdenerwowaniu.
- Potrzebuję twojej rady – wyznał cicho, patrząc na zaspanego chłopaka.
- Ależ mnie zaszczyt pierdolnął – Baekhyun zdawał się cieszyć z tego wyróżnienia – Wal.
- Mam kogoś… na kim mi zależy, by w pełni mnie zaakceptował… by zawiązała się między nami szczególna więź… - chłopak odetchnął spazmatycznie, mówienie o tym było trudne, zwłaszcza, ze z natury był bardzo skryty - …chcę być dla niego kimś wyjątkowym… - róg kołdry zaczął być maltretowany w szczególnie sadystyczny sposób – i żeby on był zupełnie wyjątkowy dla mnie… Ja… pytałem już Luhana – przyznał się – I radził mi robić małe gesty, żeby tego kogoś nie przestraszyć… ale… ale… to chyba nie był dobry pomysł, bo on nadal mnie nie dostrzega…
Baekhyun uniósł jedną brew, starając się nie roześmiać. Nawet on nie miał serca, by teraz ośmieszyć tego skrytego Chińczyka; Tao przecież dojrzewał i było to dla niego ważne, dlatego chłopak mógł się powstrzymać aż nie wróci Chanyeol.
- Okej, więc chcesz zaliczyć swojego duizhanga – Baekhyun pokiwał głową, wyciągając w kierunku twarzy Tao palec wskazujący i machając nim na boki w geście oznaczającym „no no no” – Pytanie Luhana było niemądrym pomysłem, każdy tutaj wie, że sprawa z nim jest specyficzna – gdy Tao przekręcił głowę na bok, okazując niezrozumienie, Baek pośpieszył z wyjaśnieniami – Mam na myśli, mój drogi Tao, że jego związki przypominają te z czasów prehistorycznych. Kto wpierdoli konkurentom maczugą i zaciągnie Luhana za włosy do jaskini, ten wygrywa. Sehun zdaje się mieć wszystkie maczugi na swoim miejscu, dlatego Luhan z nim jest. Nie dlatego, że nasz Jeleń jest jakimś tam specjalistą… Więc zajebiście dobrze, że zwróciłeś się do mnie! – chłopak rozpromienił się na moment.
Tao uśmiechnął się z zażenowaniem.
- Kreese jest specyficzny jak chuj. Potrzebuje jasnych przekazów i sygnałów, bo takie tam podrygiwanie mu z niczym konkretnym pod nosem… to go tylko rozmiękcza. Proponuję ci zaintrygować go jakimś wykurwistym tekstem.
- Na przykład?
- Chanyeol mnie kiedyś, kurwa, oczarował, mówiąc „Moja masturbacja to mój biznes, ale to ty jesteś inwestorem”.
Tao przełknął ślinę. Nie czuł się godny, by mówić podobne słowa, to było tak niesamowicie zarozumiałe, wulgarne, poza tym nie wypadało wspominać głośno o ZASPOKAJANIU SIĘ… Czego jednak mógł się spodziewać po Baekhyunie? Rady Luhana były zbyt mdłe, subtelne sygnały nie działały na Krisa kompletnie. Zitao nie mógł oprzeć się wrażeniu, że po tekście o takim zabarwieniu blondyn by go zauważył, dostrzegł kogoś innego niż tylko osobę, którą trzeba odprowadzać na treningi. Tao uważał, że mimo dużych zdolności organizacyjnych lidera, jego głowę zaprzątają głównie kwestie związane z nim. W końcu Kris cały czas, gdy myślał, że jest sam zachowywał się jak pieprzony gangster albo ktoś z poważnym uszkodzeniem ośrodka mózgu odpowiedzialnego za samokrytykę. Na przykład wczoraj wieczorem, po wykąpaniu się, podszedł do lustra i patrząc na odbicie, jakby mógł poderwać sam siebie wyszeptał „Oh. My. God. I’m. So. Hot.~” dotykając opuszkami palców swojej twarzy. Tao znał angielski na tyle, by dalej skutecznie udawać, że śpi.
- Możesz też dołączyć do naszej gry, nigdy nie chciałeś tego zrobić, nie?
- Ja… no bo to naprawdę nie jego wina…
Od czasu, gdy Anioł Stróż Suho opublikował informację jakoby Kris rozpowszechniał piosenki typu ‘’Tippin’ on my dick” za pomocą nieistniejącego już konta na facebooku, każdy z nich starał się dorwać komórkę lidera grupy chińskiej i zmienić dzwonek jego telefonu na żenujący i kompromitujący właściciela. Za każdą udaną próbę przyznawane były punkty – ale jedynie wtedy, gdy piosenka wygrywana była głośno. Ustalona ilość punktów równała się stawianiu posiłku w wybranym przez zwycięzcę miejscu. Jak na razie mistrzem tej gry pozostawał Chen.
- Myślę, że to ostatnia deska ratunku dla kogoś tak niezdecydowanego jak ty… po prostu wrzuć mu jakieś „Sexy naughty bitchy me”, czy wpisz sobie w wyszukiwarkę „slut songs” albo „stripper’s theme” i ustaw, żeby grało zawsze, gdy dzwonisz. Jak już poczuje się pierdolonym samcem alfa to wygrałeś miejsce dziewczyny reproduktora.
Tao zarumienił się. Baekhyun tak dobitnie podkreślał zabarwienie seksualne ich relacji, a przecież jemu chodziło o cos więcej. O duchowość. O więź. Przeznaczenie, poświęcenie… to wszystko było tak szlachetne, pozbawione tego przyziemnego, cielesnego aspektu. Uczucie Tao do Krisa było zdecydowanie ponad to.
Z drugiej strony… czy jego duizhang byłby w stanie pojąć siłę tego czystego, pełnego oddania? Tao nie był pewien. Być może będzie musiał mu to przekazać zrozumiałym dla niego językiem. Co oznaczało, że prawdopodobnie będzie musiał wziąć wspomniane wcześniej rady do serca.
- Ej, kurwa, słyszałeś? – Baekhyun uniósł się do siadu. Tao bardzo starał się nie patrzeć na rodzaj bielizny, jaką ten miał na sobie. Dobre było to, że przyjaciel okrył się szlafrokiem; gorsze, że był on cieniutki, jedwabny, z naszytą czarna koronką.
- Hę? – zapytał głupio.
- Rżenie i stukanie, nie zgrywaj kurwa idioty – wyraźnie zaniepokojony chłopak ciasno zawiązał pasek i uchylił drzwi. Maknae EXO-M widział tylko jego oczy, które robiły się coraz większe i większe… Na twarzy Baeka pojawił się wyraz spokoju, ale także lekkiego zagubienia, swego rodzaju urzeczenia i bezradności. Zszokowany Tao przyznał sam przed sobą, ze po raz pierwszy widzi starszego kolegę, gdy ten wygląda niewinnie.
Tymczasem Baekhyun, nie zważając na swój strój podszedł do stojące na środku korytarza jednorożca i pogłaskał jego bok. Zwierzę zarżało niepewnie, jednak nie odsunęło się, gdy Baekhyun położył dwie ręce na jego grzbiecie i podciągnął się, próbując je dosiąść. Sehun i Luhan nie zwrócili uwagi na żałosne podskakiwanie Baekhyuna, gdy ten nie mógł unieść się wystarczająco wysoko; sami upojeni chwilą głaskali mityczne stworzenie.
W końcu jednak chłopak dopiął swego. Dosiadł Laya i pogłaskał jego szyję, zaraz pochylając się, by objąć ją rękoma i przytulić się do niego. Wyglądał jak w swego rodzaju transie, półprzymknięte powieki, rozchylone usta, błogość wypisana na twarzy… Gdy jego policzek zetknął się z jedwabistą sierścią, gdy Baekhyun poczuł ciepło jednorożca na twarzy odetchnął głęboko.
Zaraz potem, nieprzytomny spadł z jego grzbietu, jego ciało miękko plasnęło o podłogę.
**
- Татьяна!!! Вы должны быть лучшими!!!
Dobrze wiedziała, że musi być najlepsza. Miała sześć lat, a jej celem było zostać najpiękniejszą, najbardziej wdzięczną dziewczynką Ameryki. Mama od zawsze wmawiała jej, ze rosyjska uroda i temperament powinny podbić serca każdego członka jury.
Do występu przygotowywała się pół roku. Codzienne ćwiczenia tradycyjnego rosyjskiego tańca, kalinki, sprawiły, że każdy ruch wykonywany był z gracją, każdy krok był przemyślany, sekwencję znała doskonale na pamięć. Specjalna dieta pozwoliła utrzymać idealne proporcje jej ciała, szczuplutkiego, jednak nie wychudzonego. Jej mama przykładała też wielką wagę do innych cech wyglądu Tatiany. Od dłuższego czasu stosowały szampony i odżywki, które miały zmienić ciemnoblond kolor jej włosów na złocistomiodowy. Nieważne jednak jak długo mama szorowała głowę swojej córki, rozbryzgując wokoło puszysta pianę, efekt nie był satysfakcjonujący. Przez moment Irina rozważała zastosowanie jakiejś łagodnej farby do włosów, jednak zrezygnowała z tego pomysłu, gdy znalazła sukienkę o odpowiednim kolorze, taką która całkiem nieźle komponowała się z naturalnym odcieniem włosów Tatiany, podkreślając jedocześnie jej duże, szaroniebieskie oczy.
Tatiana przygładziła malutkimi rączkami boki sukienki z szarego, połyskliwego, sztywnego materiału i wskoczyła na scenę. Jej włosy, ufryzowane w luźne fale opadły jej na plecy, gdy tylko stanęła przed publicznością złożoną z rodziców innych dziewczynek walczących o tytuł Małej Miss Ameryki. Szeroki uśmiech, którego iluzja została stworzona przez dobranie odpowiednich wypełnień maskujących szczerby po mleczakach powitany został gromkimi brawami. Sześciolatka zaraz zaczęła swój energiczny taniec, w którym ważne były intensywne podskoki. Blond włosy, ułożone w luźne, romantyczne fale wirowały wokół niej. Jury poddawało surowej ocenie każdy element jej wyglądu – starannie dobrany pełen brokatu makijaż podkreślający głębie jej spojrzenia i subtelny róż ust; sztuczne rzęsy zdawały się być dobrym pomysłem, chociaż dziewczynka strasznie buntowała się podczas zabiegu ich doczepienia. Tak samo jak podczas doczepiania akrylowych paznokci – wtedy Irina bardzo zezłościła się na córkę, gdy ta płakała wniebogłosy, protestując przeciw takiej interwencji.
Teraz matka, patrząc na córkę, czuła dumę. Czuła w sercu, że robi to, co każda matka powinna uczynić dla swojej ukochanej, małej dziewczynki – uczynić z niej księżniczkę. Tatiana była śliczna, urocza, a jej ruchy pełne rozkosznego wdzięku. Irina myślała, że mogłaby tak ją oglądać w nieskończoność. Do czasu, gdy dziewczynka, nie mogąc zapanować nad śliskimi podeszwami swych nowych, srebrnych lakierek wywaliła się na scenie, kończąc występ inaczej niż wszyscy się spodziewali. Oszołomiona Tatiana, zetknąwszy się z podłogą w ten bolesny i przekreślający szansę na sukces sposób rozpłakała się głośno. Upokorzona Irina musiała wejść, podnieść i zabrać córkę ze sceny, przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Tatiana z pewnością nie zasłużyła na tytuł najśliczniejszej, najbardziej uroczej dziewczynki w tym kraju. Tak samo uznało jury, które przyznało nagrodę główną innej małej blondynce.
**
**
Smak upokorzenia prawie nigdy nie opuszczał Tatiany. Bez względu na to, ile trenowała, powtarzała, ćwiczyła, nieważne ile czasu poświęcała na upiększanie siebie w coraz bardziej ekstremalny sposób, zyskanie tytułu Małej Miss Ameryki nadal pozostawało w sferze jej marzeń. I mimo, ze robiła się coraz starsza, jej ciało dojrzewało i dziewczyna nie mogła dłużej brać udziału w wyborach najpiękniejszego dziecka płci żeńskiej, to marzenie tkwiło nadal głęboko  jej sercu. Nigdy nie osiągnięty cel wbił się cierniem w jej umysł, tkwił tam, nieustannie przypominając o sobie. Nic nie było w stanie ukoić jej niepokoju. Ani szalone imprezy, ani operacja powiększania piersi, ani umieszczanie na portalach społecznościowych coraz bardziej odważnych zdjęć.
Dopiero gdy razem z Gregorym, jej konkubentem, doczekali się narodzin ślicznych bliźniaczek, Niny i Amandy, nadzieja na nowo została rozpalona w jej sercu. Mogła osiągnąć upragniony tytuł, podarować swoim córkom radość i sławę. Wystarczyło tylko trochę nad nimi popracować.
**


3 komentarze:

  1. Bejkon.... XD Nie spodziewałam się takiej przeszłości mięcha. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - sikam od twojego wplatania przekleństw, robisz to tak pięknie, tak gładko. Po drugie - zesrałam się słodkością Tao i jego podejściem do Krisa. Po trzecie - ZESRAŁAM SIĘ PODEJŚCIEM BAEKHYUNA DO TEGO!!!!!!!!!!!! Po czwarte - Kiedy Baekhyun poszedł do Jednorożca....Coo.....Po piąte - A NIECH GADAJĄ! (kJHSDFJDKSDJHFJDJH MUSIAŁAM) Po szóste - Tatiana. Miss Ameryki. Ruski. Co. Collie. Wtf. Kurwa. Wtf. Ja pierdole. Wtf. Kurwa. Collie. Ja jebie.
    Po siódme - .sf.g.d.fg.............dfsgfdhfdhfdgf..............rdfhujtrgjfjgf.hjfgj.d.hf..........nie mam słów by wyrazić jak Cię kocham.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie ogarniam tylko tej Tatiany i wszystkiego od momentu pojawienia się jej w tym opowiadaniu xD a poza tym - podpisuje się pod powyższym komentarzem. wypowiedzi Baekhyuna mnie rozwalają, dosłownie, rozkładają na części pierwsze, przez co się omal nie popłakałam ze śmieechu xD i ciekawi mnie co będzie dalej z Sehunem i Luhanem iiiiiii... NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGOOOOO <3 czemu piszesz tak rzadko T_T

    OdpowiedzUsuń