Chanyeol
wziął sobie do serca słowa ich lidera i z samego rana, nim ktokolwiek się
obudził postanowił przygotować sobie ukochany specjał, który zawsze dawał mu
energię na cały dzień. Znalazłszy się w kuchni zrobił szybki przegląd
produktów, z których miała powstać baza dla wartościowego koktajlu. Po chwili
zastanowienia zaczął wybierać to, co wydawało mu się w smaku najbardziej
orzeźwiające i świeże. Zielone ogórki i soczyste brzoskwinie z puszki już od
dawna chodziły mu po głowie; suszone śliwki, których smak tak lubił także
zostały dorzucone do blendera. Do tego jogurt naturalny, by zmiksowana całość
nabrała ładnej konsystencji. Chanyeol przyjrzał się krytycznie upchniętym do
pojemnika składnikom po czym zatwierdziwszy tę selekcję nacisnął przycisk. Po
chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że skoro cały dzień mają ćwiczyć nowy
układ, będzie potrzebował trochę więcej kalorii. Posłodził więc gotowy koktajl
dwoma łyżkami białego cukru. Wyjął też z lodówki żółty ser; niewielką część
utarł, by przed wypiciem posypać koktajl na wierzchu.
Jednak to nie
utarty cheddar był ukoronowaniem tej przedśniadowej przekąski. Głównym punktem
programu były 32 tabletki, pochodzące z różnych miejsc do których Chaneyol miał
dostęp. Wśród nich znajdował się nawet lek o działaniu przeciwlękowym, z
którego zdobycia oraz efektów działania chłopak był jak najbardziej zadowolony.
Rozkruszywszy wszystkie pigułki na proszek, dodał je do koktajlu, zamieszał
pieczołowicie i dopiero wtedy ozdobił serowymi wiórkami. Już z pierwszym łykiem
poczuł, że cały jego organizm rozbudza się i mobilizuje do działania. Usiadł
przy stole, tyłem do okna, powoli sącząc swój specjał. Mimo że rozmaite smaki
wybuchały mu cudownymi doznaniami na kubeczkach jego języka, nie był w stanie
wypić całości; trochę przecenił swoje możliwości. Przelał więc resztę do własnego
kubka i umieścił w lodówce, życząc sobie w duszy, by jutro ten domowej roboty
jogurcik na wzmocnienie dał mu jeszcze większego kopa.
W podskokach,
radosny i ożywiony wyskoczył na korytarz, z nadzieją, że jeszcze zdoła pobrykać
trochę z Baekhyunem.
**
Lay został
wyrwany ze snu w bardzo nieprzyjemny sposób.
- TYYY! TYYY!
THHHHHHRAJCO!
- Sehun, nie!
Zostaw go, Sehun, kochanie..!
- Z DRHOGI,
LUHAN, Z THOBĄ POLICZĘ THIĘ PÓŹNIEJ! LAY, UFAŁEM CI…!
Tancerz EXO-M
poczuł, jak ktoś zrywa z niego kołdrę, zaraz chwyta boleśnie za ramię i wyrzuca
brutalnie z ciepłego łóżka na podłogę. Zaraz potem Sehun zaczął okładać go
pięściami, raczej niezgrabnie, jakby chciał się po prostu wyżyć, a nie trwale
go uszkodzić. Jednak dla zszokowanego, dopiero co wybudzonego Laya intencje
chłopaka były jasne - zaraz miał rzucić mu się do tętnic i porozrywać je zębami,
siorbiąc głośno krew. Osłaniając rękoma głowę, w ludzkim odruchu obrony
zastanawiał się, co robić. Histeryczne krzyki maknae, który wywrzaskiwał coś o
przewijaniu się Luhana przez pościel tancerza oraz piski wcześniej wspomnianego
sprawiały, że trudno mu było opracować jakiś plan działania. Odczuł ogromną
falę irytacji wynikającą z chaosu, jaki ten Koreańczyk postanowił mu zgotować z
samego rana, po tak ciężkiej podróży.
Lay spojrzał
na agresora, któremu bardzo się w tym momencie zdawało, że jest zdradzonym
kochankiem. Gdy z niedowierzaniem dostrzegł grymas złości, nawet furii
wymalowany na twarzy chłopaka, po prostu zamienił się w jednorożca. Mina Sehuna
natychmiast zmieniła się, wściekłość ustąpiła miejsca przerażeniu, gdy na
rozkopanej kołdrze stanął śnieżnobiały koń, przestępując z kopyta na kopyto. Magiczne
zwierzę ruszyło w jego kierunku, pochylając głowę tak, by rogiem dziobać go po
czole w ramach przestrogi.
Rżał przy tym
raz za razem, wyprowadzając maknae na korytarz, dając mu solidną lekcję życia. Co
prawda nie lubił wykorzystywać tego, że jest taki niezwykły, stanowi odrębny
gatunek, jednak nie miał cierpliwości, by znosić napaści na swoją osobą. Miał
swoją dumę, w szczególności gdy napadał go chłopak oskarżając o coś, czego nie
zrobił, a zrobiłby chętnie.
Diamentowe
kopyta stukały o posadzkę, nawet uszkodziły podłogę w kilku miejscach, krusząc
panele. Lay był bardzo silnym, postawnym białym samcem o lśniącej tęczowo,
falującej łagodnie grzywie. Zresztą, cały zdawał się świecić, jego sierść była
czysta, gładka i piękna. Zaostrzony róg, teraz wycelowany między oczy Sehuna wyglądał
na tak samo twardy jak kopyta. Cały Lay poruszał się z ogromną gracją i
wdziękiem, reprezentując swoim muskularnym, ale jednocześnie eleganckim ciałem
najlepsze cechy gatunku.
Uspokój się.
Stanęli na
korytarzu, Lay pozwolił odsunąć się bladym chłopakom, którzy wpatrywali się w
niego, nie dowierzając własnym oczom. Bliskość tak pięknego, mitycznego
stworzenia natychmiast spacyfikowała nastroje, atmosfera wokół tancerza, teraz znajdującego
się pod postacią jednorożca stała się bardziej znośna, mniej napięta; w końcu
Sehun, nie mogąc się pohamować, totalnie już uspokojony i oczarowany wyciągnął
w kierunku cudownego stworzenia rękę, lekko drżącą z powodu emocji, które nim
teraz targały.
- Lay, mogę
cię pogłathkhać?
Jednorożec
zatańczył w miejscu, pozwalając, by tęczowe włosie zafalowało wokół jego głowy.
Spokojnie, jakoś zniesie to, że dotyka go ktoś, kto nie jest dziewicą. Ani
prawiczkiem.
Proszę.
Ręka Sehuna
była bardzo delikatna, gdy dotykała rozkosznie miękkich chrap; ośmielony
łagodnością Laya przesunął rękę wyżej, po nosie, w górę, do bajecznie kolorowej
grzywy. Pozwolił prześlizgnąć się kilku kolorowym kosmykom między palcami,
podziwiając grę światła i tęczowe błyski. Westchnął z lubością, czując się w
obecności jednorożca lekko i wspaniale – zbliżył się do boku Laya, przesunął po
nim ręką, zaraz przytulając policzek do wspaniałej, smukłej szyi.
Luhan także
przysunął się bliżej, jednak był bardziej onieśmielony, jakby bał się, ze jeden
fałszywy ruch może sprawić, że ten obrazek jak z marzenia pryśnie z powodu jego
niezgrabności.
Z wahaniem
wyciągnął rękę w kierunku końskiego łba.
**
Cichutkie
pukanie do drzwi.
- Baekhyun?
Tao uchylił
lekko drzwi, zaglądając przez niewielką szparę. Był zestresowany; nie wiedział,
czy wypada nawiedzać przyjaciela o tak wczesnej porze, bladym świtem, jednak po
nocy spędzonej sam na sam z duizhangiem był zdesperowany. Zdeterminowany.
To było takie
dziwne, po prostu, gdy doszło do lokowania się w pokojach, Kris podszedł do
niego, położył mu swoją rękę na ramieniu i powiedział, że wygląda na to, że
przez zamieszanie z Sehunem i Luhanem będą dzielić sypialnię. Tao umierał
wewnętrznie, gdy po prysznicu przebierał się przy nim do snu; niby widzieli
siebie w wielu podobnym sytuacjach i było to już naturalne, przyjmowali to jako
element codziennej pracy w tym biznesie, jednak teraz to się zmieniło. Tao
pamiętał o rzeczach o których nie powinien. O jego dobroci i opiekuńczości, o
tym, jak uczynił świat małej świnki, a potem trochę większego prosiaka lepszym.
Chłopak miał kompleks niższości względem swojego lidera, jednak z drugiej
strony za wszelką cenę chciał poczuć to, co w poprzednim życiu – bezgraniczne,
proste poczucie akceptacji, więzi z drugą istotą. Kris był taki wspaniały… jak
Tao mógłby się do niego zbliżyć, aby nie zostać odrzuconym, zignorowanym czy
odsuniętym? Przecież lider z taką łatwością mógł zacząć go unikać, zachowując
profesjonalizm na polu zawodowym, a zwyczajną oziębłość w kontaktach
prywatnych.
Rada Luhana
była tragicznie zdawkowa, poza tym przecież maknae grupy chińskiej na każdym
kroku starał się być pod ręką, zawsze dogodzić, pomóc, przydać się na coś. Bez
większego skutku, choć owszem, miło było, gdy Kris uśmiechał się, kiwał głową i
wypowiadał trzy słowa, które rozpalały kaganek nadziei w samym sercu chłopaka:
„Bardzo dobrze, Tao”. Dla takiej pochwały mógł zrobić wiele, jednak chciał, aby
w tych staraniach lider dostrzegł więcej niż tylko zwyczajną uprzejmość.
Dlatego też
teraz wemknął się do pokoju Baekhyuna, który na pewno mógł podzielić się z nim
jakimiś cennymi wskazówkami. W końcu, było nie było, jego starszy przyjaciel
okiełznał Chanyeola i owinął go sobie wokół palca. Jak?
PRZEPRASZAM, ALE MÓZG ROZJEBANY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 Chanyeol. Co to jest. Co to. Boże Sehun ze swoim atakiem i Lay, który asdfgfdsd jezu CO TY MASZ Z MÓZGIEM KOCHAM CIĘ. Mogę cię pogłathkać.....OTLLLLLLLLL PODDAJE SIE. Tao kocha Kriska prawda =((((((
OdpowiedzUsuńCollie kocham Cie
LOL. LOL. LOL.
OdpowiedzUsuńLAY.
SERIO..... XDDD
Boże, kocham jednorożce. POSRAŁAM SIĘ.
LOL.
też bym chciała pogłathkać Laya XD nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, czytając Twoje opowiadanie płaczę ze śmiechu XD
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te proszki które wcina Chanyeol XD będą może jakieś skutki uboczne? XD Ogolnie to szkoda, że dodajesz notki tak rzadko i są takie krótkie;c
OdpowiedzUsuń