***
To zajęło
tylko ułamek sekundy. Luhan usłyszał tuż za sobą wrzask Laya, więc zaalarmowany
odwrócił się gwałtownie w stronę przyjaciela, gotów pomóc mu bez względu na to,
czy napadła go wściekła fanka, czy ten miał przechodzić właśnie atak serca.
Spodziewał
się stanąć z przyjacielem twarzą w twarz, jednak to inne części ich ciał
znalazły się na podobnym poziomie. Lay chwycił biodra Luhana, desperacko
próbując się uratować od bolesnego upadku na twarz. Zamiast o podłogę, jego
policzek uderzył o szorstki materiał. Na skroni jeszcze przez najbliższe pół
godziny miał mieć ślad guzika od rozporka spodni przyjaciela.
Ich wspólne
zdjęcie, na których Luhan trzyma ręce tuż nad ramionami Laya, a na twarzy ma wypisaną
czystą błogość, gdy ten, z zaciśniętymi oczami i wykrzywioną twarzą ociera się
skórą o jasny dżins miało stać się hitem Internetu. Leżący twarzą do ziemi
chłopak, tuż przy stopach i łydkach Laya został wzięty jako dziwny element
humorystyczny, dodany za pomocą programu graficznego do oryginalnego zdjęcia.
No bo przecież co miałby tam robić ktoś z tyłkiem usmarowanym jakąś śmietaną
czy majonezem?
**
Anioł Stróż
Suho był niepocieszony. Miał zamiar wtajemniczyć drugiego najmłodszego członka
EXO-K w swój plan. Od jakiegoś czasu widział w nim skrytego sojusznika – gdyby
zawarli razem pakt łatwiej byłoby mu szybko i skutecznie doprowadzić Suho do
rychłego zejścia z tego świata, bez niepotrzebnych zamieszek tutaj, w ziemskim
świecie. Jongin wydawał się być idealny. Młody, upojony samym sobą na pewno nie
chciał dopuścić, by inni ludzie dowiedzieli się o istnieniu reinkarnacji. To
znaczyłoby bowiem, że po prostu w tej turze losowania wcieleń trafił po prostu
na lepszą rolę, a chłopak nie chciał uchodzić przecież za osobę, która stała
się zajebista przez czysty przypadek i przewrotną karmę. Chciał być postrzegany
jako istota, która była wyjątkowa i już, bez warunków pośrednich takich jak
musisz-mieć-spieprzone-poprzednie-życie.
Wysłannik
niebios rozumiał te pobudki i dlatego chciał nawiązać z nim kontakt. Teraz
jednak, gdy patrzył na leżącego na podłodze jaguara, zszokowanego kilkukrotną
teleportacją, zwątpił. Dobrze było używać głupka do pomocy, jednak używanie
nieprzewidywalnego głupka, który ma aspiracje być cwanym było zwyczajnie
niebezpieczne. Poza tym ten kretyn miał krem waniliowy na gaciach, to było
raczej nieprzewidywalne.
Anioł Stróż
Suho zdenerwował się. Te wszystkie supermoce, które zaczynały się objawiać
mogły pokrzyżować mu plany. Co jeżeli nie uda mu się odnaleźć w skomplikowanej
duszy swojego podopiecznego tak cudownie znanego guzika resetu?
**
- O, widzisz,
Yeollie, mówiłem ci, że nie będziemy pierwsi – Baekhyun uśmiechnął się szeroko
i promiennie na widok Kaia, który od siedmiu minut leżał nieruchomo, z
policzkiem przy wykładzinie, bojąc się poruszyć choćby o milimetr – Nasza
Dancing Machine właśnie odwala komitet powitalny. Spójrz tylko, jak troskliwie
zabiera się do badania jakości podłogi. Czy ten krem na dupie zwiększa ci
efektywność pracy? – chłopak ukucnął przy nadal nieruchomym Kaiu i szturchnął
go w ramię – A tak serio, Jongin, po chuj ci ta maź na dupsku? Jakiś kosmetyk z
Laosu dla transwestytów został odrzucony jak przeszczep? – widząc zero reakcji
ze strony przyjaciela Baekhyun zerknął na Chanyeola i chrząknął znacząco.
Schylił się nad leżącym i zerknął na jego twarz, robiąc wielkie oczy; Kai,
chociaż przytomny był blady i poruszył tylko gałkami ocznymi, próbując dawać mu
jakieś znaki.
- Yeol. Z nim
kurwa, dobrze nie jest, serio – Baekhyun złapał Kaia za ramiona i przewrócił go
na plecy. Klęknął gwałtownie tuż przy jego boku i poklepał go po policzku z
właściwą sobie czułością.
Chanyeol,
zaalarmowany niecodziennym staniem Kaia, opadł na kolana po jego drugiej
stronie.
Wpatrywali
się tak w siebie przez kilkanaście sekund. W końcu, widząc, że już raczej nie
grozi mu swobodne acz niezamierzone podróżowanie z jego krańca świata na drugi,
Kai westchnął dosyć płaczliwie, jak dziecko. Uniósł się na łokciach i pokręcił
głową, dając sygnał, że wyjaśnienia nie spełnią oczekiwań żadnego z nich.
- Okej –
wziął się w garść. Nie mógł okazać słabości, niemocy, ani zawahania. Musiał
pozostać twardy bez względu na wszystko. Bez pewności siebie wymalowanej na
swojej twarzy wyglądał brzydko i niekorzystnie, a do tego nie mógł dopuścić,
niezależnie od tego ile brzydkich europejskich starych kobiet zobaczył przed
chwilą. Uśmiechnął się szeroko – Po prostu ich przywitajmy.
**
- Potrzymaj
to, proszę – Luhan pewnym gestem wepchnął swoją torbę w ręce Xiumina, zaraz po
tym, gdy przekroczyli próg budynku, do którego na szczęście nie miały wstępu
żadne fanki. Jednak chłopak świadomy był tego, że ich obecność wcześniej, na
lotnisku, wystarczyła do tego, żeby zrujnować mu życie. Jeżeli Sehun
kiedykolwiek zobaczy to, co stało się na lotnisku…
Szybkim
krokiem, truchtając raz po raz nerwowo, ostatnie metry dystansu pokonując w
susach zbliżył się do maknae, stojącego w rzędzie razem z resztą koreańskiej
grupy. Był zdesperowany, wiedział, ze będzie mieć olbrzymie kłopoty po tym, co
chłopak zobaczy w Internecie pod dzisiejsza data, stąd nie dbał o otoczenie.
Ramionami odtrącił Suho i D.O. stojących po obu stronach swojego ukochanego,
niemal wydłubując im oczy swoimi palcami i zwierzęco rzucił się na swojego
chłopaka, łącząc ich usta łapczywym pocałunkiem. Luhan całował go tak, jakby każde zetknięcie ich języków miały
zmazać to, co się przed półgodziną stało. Sam wiedział, ze to przecież nie jego
wina, ze Lay upadł tak całkowicie przypadkiem, ale znał Sehuna i wiedział, że
ten nie uwierzy w taki zbieg okoliczności.
Trzymał więc
swojego chłopaka zdecydowanie i mocno jedną ręką za kark, drugą za szczękę, nie
pozwalając mu się odsunąć, uwolnić czy zaprotestować. Ich wargi miażdżyły się
wzajemnie, języki zdawały się toczyć zażartą bitwę niczym para gladiatorów, co
właściwie było dobrym porównaniem, bo pozostała dziesiątka obserwowała ich z
nabożną uwagą, tak, jak powinno się obserwować podobne widowisko.
- Sehunnie –
Suho zerknął na tę wesołą paradę dwóch stęsknionych aparatów mowy tuż koło
niego – Sehunnie, proszę cię, opanuj Luhana – dokończył nieśmiało szeptem
–Sehunnie, to nieładnie, przecież tłumaczyłem…
Bez
rezultatu, nadal wyglądali jak wycięte sceny z filmu przyrodniczego.
- Uau –
stwierdził z uznaniem Chanyeol, widząc, jak to Chińczyk popycha przed sobą
partnera, kierując ich obu na oślep w kierunku wind. Przypominało to połamane
tango. Gdy w końcu udało im się wymacać przycisk przywołujący, wpakowali się do
jednego z dźwigów i tak szybko, jak zamknęły się za nimi srebrne drzwi ucichły
także odgłosy ich wilgotnej tęsknoty wyrażonej namiętnością.
Mimo tego, ze
Luhan zaimponował wszystkim taką akcją, EXO-M doskonale wiedziało, że i tak
wpadnie w kłopoty w sekundzie, gdy Sehun włączy komputer.
I tylko Kai
myślał w tym momencie bardziej o sprawnych windach niż o ssąco-mlaszczącym
akcie godowym przyjaciół.
**
Anioł Stróż
Suho pomacał notatniczek, który trzymał w kieszeni białej szaty. W momentach,
kiedy nie planował pogrążania swojego podopiecznego w odmętach smutku i
cierpienia lubił urozmaicać sobie czas drobnymi żarcikami. Notesik służył mu
zapamiętywaniu wszystkich genialnych pomysłów, które wpadały mu do głowy
podczas obserwacji obu grup exo.
Zauważając z
jakim rozmiłowaniem Kai odnosi się do zdobyczy Internetu, sam znalazł miejsce
dla siebie. Podając się za kogoś bliskiego chłopakom, trainee, pracownika,
panią od sprzątania, umieszczał na jednym z portali wyssane z palca informacje
na ich temat. Z reguły były to niewinne ploteczki dotyczące ich usposobienia,
przyzwyczajeń, cech, które wydawały się szczególnie odznaczać. To sprawiało, że
stawał się wiarygodny i informacje, które na pierwszy rzut oka wydawały się
nieprawdopodobne i nie do zaakceptowania, nagle stawały się poważnym tematem do
rozważenia. Najlepszymi super rewelacjami nadal było sprezentowanie Luhanowi
fototapety z paśnikiem w zimie, która miała ogrzewać mu serce oraz młodzieńcze
umiłowanie Krisa dla bezwstydnych piosenek o podskakiwaniu na przyrodzeniu.
Hehe. Anioł Stróż Suho kochał swoje wyborne żarty.
Teraz z
uśmiechem patrzył na całą dwunastkę zgromadzoną w saloniku. Siedzieli jak na
stypie, oprócz Sehuna i Luhana, którzy spletli ze sobą palce obu rąk i kontynuowali
pocałunki. Teraz już coraz wolniej, z mniejszym zapałem, chociaż gdy tylko
obroty języka maknae zwalniały starszy chłopak ostatnim wysiłkiem przystępował
do ratowania sytuacji, zdwajając wysiłki. Nieważne jak mocno się starali, ich
akt czułości coraz bardziej przypominał psującą się maszynę, jakby pociąg,
który zaraz ma się wykoleić, także dzięki efektom dźwiękowym – z braku
wystarczającej ilości powietrza ich nosy wsysały i wysysały powietrze w coraz
bardziej dramatyczny sposób.
- Eeee, Chen
– Suho wytarł spocone ręce o własne spodnie – Chciałbyś może abyśmy
zorganizowali ci jakąś imprezę urodzinową?
- Pewnie, ale
żeby się szybko nakurwić… to najlepsze jak się można bawić… z wami… - wymruczał
już cicho, pod nosem - będziemy musieli zrobić coś specjalnego – odpowiedział
niedawny solenizant z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Masz coś
konkretnego… eeeeeyyyy… na myśli?
- Och, są na
przykład te gry, gdy odpala się film i na widok czegoś pije się shota, tak? –
Chen uśmiechnął się troszeczkę szerzej.
- Nooo…
Wiesz, jako wasz opiekun nie powinienem pozwalać na takie rozhulanie, ale może
ten jeden raz przymknę oko ze względu na zaistniałe okoli…
- Myślę, że
możemy puszczać nasze występy i sygnałem do picia będzie pojawienie się geja na
ekranie.
Anioł Stróż
Suho roześmiał się perliście. Nagle, bardziej niż zwykle pragnął zaprzyjaźnić
się z tym człowiekiem. Był tak ubawiony, że nie zauważył nawet, że ktoś
świdruje go wzrokiem.
- Kurwa,
Chen, nie żeby coś, ale jeżeli posiedzimy tutaj spokojnie choćby o minutę
dłużej to tego małego fagasa nie zrozumiemy za chuj – Baekhyun z gracją potarł
swój szczupły nadgarstek, balansując na granicy pogrążenia się w fantazjach i
utrzymywania kontaktu z przyjaciółmi – Luhan, słoneczko nasze drogie,
dewastujesz już i tak nieco, że tak powiem, spierdolony aparat mowy Sehuna -
Baekhyun zmarszczył brwi, widząc brak reakcji z ich strony – Krees?
- Luhan. Natychmiast
przestań, proszę.
Tao westchnął
cicho, słysząc ten głęboki, spokojny głos. Chciałby, by Kris też go tak kiedyś
przywrócił do porządku… Był pod wielkim wrażeniem tego polecenia i Luhan chyba
także, bo odsunął się on od swojego chłopaka, chociaż jeszcze mocniej ścisnął
jego dłonie. Obaj mieli opuchnięte, czerwone, wilgotne wargi i dyszeli ciężko.
Starszy z nich wbił wzrok we własne kolana, podczas gdy młodszy zdawał się
pochłaniać go wzrokiem.
Suho
zawiercił się na kanapie. Nie znosił podobnych sytuacji, gdy ta rozbrykana
gromada zaczynała zachowywać się w sposób, który był moralnie naganny. Nie
radził sobie z ich niebywałą energią, rozhulaniem, umiłowaniem chaosu.
- Kochani,
myślę, ze to pora, aby iść spać – ogłosił wszem i wobec, wstając z miejsca – Od
jutra zaczynamy poważne treningi i przygotowania, chcę więc, abyśmy byli zwarci
i gotowi, tak?
Chen.... CZEN JEST MOIM MASTEREM. Jezus, serio, ja błagam o więcej, bo takich mindfucków jak Ty nikt mi nie dostarcza, a ja je kocham! KOCHAM!
OdpowiedzUsuńDziekuję ci za Twoje komentarze i odwiedzanie mojego bloga, to zaszczyt, serio, robisz to, to wiele znaczy <3
UsuńJa codziennie po kilkanaście razy sprawdzam, czy coś dodałaś. XD SERIO.
UsuńBOŻE HUNHAN! SIKAM <333333
OdpowiedzUsuńI CHEN! Umarłam, boże coraz lepsze te części. Oczywiście scena HunHan podobała mi się najbardziej i to ja Suho mówi, że tłumaczył Sehunowi, że to nieładnie xD LOL
COLLIE ZABIJE CIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 Boże posrałam sie pod siebie fwpsldgplfpgdflgl KRIS LIDER Z MOCĄ, bo Suho nie umie....Anioł Stróż moim idolem do końca życia, na zawsze, pozwolę ci nawet mnie zabić. I CHEN WYGRYWA WSZYSTKO. Sehunnie, biedaczek. Tao tak bardzo zakochan w Liderku TOOOT RÓB IM DOBRZE!!! Dzisiaj z Kiyo sikałyśmy na motyw "chlania na widok geja" xDD KOCHAM CIĘ!! I wiesz, że uwielbiam to co robisz.
OdpowiedzUsuń